wydawnictwo: Wydawnictwo Nasza Księgarnia
data wydania: czerwiec 2012 (data przybliżona)
liczba stron: 304
kategoria: Literatura podróżnicza
ocena 5/6
Oburzam się zawsze, gdy słyszę o sytuacji, gdy matce odbiera się dziecko. Dziecko, które jest owocem związku z osobą z innego kraju oraz z innego kręgu kulturowego. Bo jak można próbować rozerwać tę niesamowitą wież, która łączy wyłącznie matkę i jej potomstwo? Jednak tak się działo, dzieje i niestety, dziać będzie.
Taki los spotkał czteroletniego Johna. Chłopiec został porwany- wywieziony z innymi dziećmi z mieszanych związków na przyczepie wojskowej ciężarówki. John urodził się w Borrolooli. Jest synem Aborygenki oraz Irlandczyka. Matka Johna wychowywała go sama wśród swoich aborygeńskich rodzin. Opieka społeczna i Kościół postanowiły zrobić z niego białego chłopca. Dzieci zostały umieszczone w sierocińcach, gdzie były poniżane, krzywdzone i dyskryminowane...
Choć matka Johna, jako Aborygenka miała ograniczone prawa i możliwości odnalazła syna, gdy ten miał 15 lat. Wtedy, jako dorastający młodzieniec poznał historię i tradycje swoich aborygeńskich przodków. Mimo przywiązania do swoich korzeni John zaczął żyć w mieście , kształcił się i poznał Ros. To właśnie Ros jest autorką „Pieśni Aborygenki”. Książki , która otwiera drzwi do bolesnej przeszłości Aborygenów.
Ros, John i ich trójka dzieci usilnie pracują na rzecz poprawy życia Aborygenów oraz prowadzą biuro designu Balarinji. Propagują zapomniane tradycje (np. Linie lotnicze Quantas na swych samolotach mają symbole aborygeńskie, dzięki upartym dążeniu i projektowi właśnie Ros). Takiemu propagowaniu, przypomnieniu światu, że nie tylko Indianie, ale także Aborygeni tworzyli społeczność , która została zniszczona i zniewolona przez europejskich przybyszów, służy ta właśnie książka.
Ros jako biała została przyjęta do aborygeńskiej rodziny, bez uprzedzeń, bez urazy. Wyrusza ona, z kobietami na rytualną wyprawę, by oddać się wyśpiewywaniu SNU. Jest to wyprawa wyłącznie dla kobiet. Dzięki niej kobieta poznaje bolesne aspekty z przeszłości i teraźniejszości. Aborygenki boleją na tym ,że tradycja i obyczaje zamierają. Że zachodnie przyzwyczajenia biorą górę nad poczuciem przynależności do ziemi i korzeni. Alkoholizm sieje zniszczenie wśród młodego pokolenia, a dziadkowie muszą wychowywać wnuki.
Autorka opisuję czym dla rdzennych mieszkańców Australii jest : cel, przynależność, dawanie, sens, miłość, współodczuwanie, prawda, żałoba, rodzina i przebaczenie.
Dla mnie to nie jest książka podróżnicza. Dla mnie jest to osobista podróż w głąb duszy Australii. Jest to książka o ludziach, o ich bólu i niezwykłej mądrości ducha, o kobiecych siłaczkach, które noszą na swoich barkach wartości, które chcą i muszą przekazać potomnym. Ta książka jest dowodem na to, że Europejczyk w pogoni za ziemią, za dobrodziejstwami, które ofiaruje nam glob, jest w stanie zniszczyć wszystko i wszystkich, którzy stoją na drodze ku globalizacji. Polecam
Fot. Synek Ros i Johna- Tim, ze swoim plemiennym dziadkiem , starym Timem.
Fot. Synek Ros i Johna- Tim, ze swoim plemiennym dziadkiem , starym Timem.
10 komentarze:
Brzmi bardzo wartościowo, ale chyba nie moja tematyka. Pozdrawiam ;)
Lubię takie książki, zmuszające do myślenia, dzięki którym możemy sięgnąć nieco dalej poza europejskie ścianki i atrakcje turystyczne dalekich krajów i doświadczyć odrobiny ich prawdziwego życia.
Pozdrawiam ;)
Moze być bardzo ciekawa :)
Historia z ust kobiet - to może byc świetna książka:)
to może być całkiem ciekawa pozycja
Bardzo mnie ta książka zaciekawiła, już gdzieś o niej czytałam, po Twojej recenzji wiem, że warto za nią się rozglądnąć. Pozdrawiam.
Myślałam początkowo że nie dla mnie, ale zaciekawiła mnie, i to bardzo !
Z chęcią sięgnę po tę książkę, ponieważ lubię literaturę o takiej tematyce. Jest często trudna, a nawet przerażająca, ale bardzo wartościowa.
Nie moje klimaty.
Pozdrawiam!
Zgadzam się w stu procentach z Twoją opinią :)
Publikowanie komentarza